"Miss Kraken. Ruby Gillman" – bajka, która burzy stereotypy i uczy tolerancji
Trudne jest życie nastolatki – szczególnie gdy jest się morskim stworem. Jednak bohaterka najnowszej animacji DreamWorks udowadnia, że inność może być wielkim atutem i powodem do dumy. "Miss Kraken. Ruby Gillman" w prosty i przystępny sposób porusza bardzo ważne i aktualne dla dzieci oraz nastolatków tematy, a z jej bohaterką niejeden widz będzie mógł się w pełni utożsamić.
Tytułowa "miss kraken", czyli nieco nieporadna Ruby Gillman prowadzi typowe życie nastolatki i podobnie jak jej rówieśniczki, walczy z kompleksami, zawiera przyjaźnie, zakochuje się i szuka swojego miejsca w szkolnej (i nie tylko) rzeczywistości. Jej historia porusza też jeszcze jeden ważny wątek – żeby budować przyszłość, trzeba znać i akceptować swoją przeszłość. Obejrzałam "Miss Kraken. Ruby Gillman" jeszcze przed oficjalną premierą i nie mam wątpliwości, że ten film zachwyci, a także rozbawi całą rodzinę.
Kraken też człowiek
Ruby Gillman mieszka w nadmorskim miasteczku ze swoimi rodzicami i bratem, chodzi do liceum, kocha matematykę i należy do paczki szkolnych nerdów. Wydawałoby się, że jest zwykłą nastolatką, gdyby nie fakt, że dziewczynka ma niebieski odcień skóry i skrzela... Zresztą, nie tylko ona – cała rodzina Gillmanów wyróżnia się tymi charakterystycznymi cechami, które tłumaczą sąsiadom kanadyjskim pochodzeniem i panującym tam chłodnym klimatem. W rzeczywistości jednak Gillmanowie są krakenami – morskimi stworzeniami o wyglądzie przypominającym kałamarnice. Rodzice Ruby wiele lat temu podjęli decyzję o porzuceniu życia w morskich głębinach, a trzymanie się z dala od morza pozwala im zachować ludzką postać.
O ile bliscy Ruby wydają się być zadowoleni z obecnego stanu rzeczy i doskonale zaadaptowali się w ludzkim świecie, to dla dziewczyny życie z tajemnicą jest trudne do zniesienia. Dziewczynka czuje, że odstaje od swoich rówieśników, a jej wygląd często jest obiektem plotek i żartów. Samopoczucia nie poprawiają Ruby zakazy rodziców, którzy za wszelką cenę starają się trzymać dzieci z dala od morza. Okazuje się bowiem, że za sprawą kontaktu z wodą krakeny przechodzą przemianę w morskie istoty. Niestety, właśnie na morzu ma się odbyć szkolny bal, na który Ruby bardzo chce iść. Kategoryczna odmowa rodziców, a także niespodziewane pojawienie się nigdy niewidzianego wujka, który mimochodem zdradza kilka podwodnych sekretów rodzinnych – to wszystko sprawia, że nastolatka postanawia złamać zakaz i odkryć tajemnicę swojego pochodzenia.
Inna nie znaczy gorsza. Czy czeka nas zmierzch baśniowych syrenek?
"Miss Kraken. Ruby Gillman" to animacja wyjątkowa pod każdym względem. Na uznanie na pewno zasługuje grafika, która w pełni dorównuje pixarowym perełkom. Jednak najważniejsza jest konwencja i treść tego filmu – tak inna od większości historii, do których przywykliśmy. Twórcy "Miss Kraken" całkowicie odwrócili dobrze znaną konwencję i zamiast księżniczki postanowili uczynić bohaterką morskiego stwora. Choć Ruby też pragnie żyć jak inni, to ostatecznie udaje jej się zaakceptować swoją prawdziwą tożsamość. Przewrotny format zdaje się wręcz żartować sobie z baśniowych, stereotypowych syrenek, które muszą być piękne i marzą o życiu na lądzie, u boku księcia. Tytułową Miss Kraken dla odmiany ciągnie do morza, a jedyna syrenka, jaka pojawia się w tym filmie, okazuje się być złowrogim, czarnym charakterem.
Ta zabawa formą i licznymi zapożyczeniami ma głębszy sens – w ten sposób DreamWorks pokazuje, że bohaterka nie musi sprostać bajkowym wzorcom, żeby widzowie ją pokochali i uznali za wzór do naśladowania. Ruby znajduje uznanie i akceptację bliskich właśnie dlatego, że jest krakenem – to czyni ją wyjątkową. To cenna lekcja dla każdego dziecka i zarazem mądry wzór do naśladowania. Czy "Miss Kraken. Ruby Gillman" położy kres cukierkowym wzorcom i zapoczątkuje nowy trend na bohaterów jak najbliższych każdemu z nas? Niewykluczone. Jest to jednak film skierowany do nieco starszych dzieci – maluchy w wieku przedszkolnym mogą nie zrozumieć niuansów szkolnego życia i nastoletnich dramatów. Starsze pociechy z pewnością będą bawić się świetnie, podobnie jak ich rodzice, bo animacja tętni nie tylko feerią barw, ale także błyskotliwym humorem. Polecamy jako mądry, rodzinny seans.